wtorek, 6 sierpnia 2013

2. ''NO TO CHYBA CI SIĘ PRZETERMINOWAŁ!''

*KOLEJNY DZIEŃ*

Obudził mnie dzwoniący telefon. Z wielką niechęcią przetarłam oczy i sięgnęłam po niego.

***
- Halo - odparłam ziewając.
- WSTAAAAAAWWAAAAAJJJ! - do słuchawki wydarło mi się pięć jadaczek -,-
- Powaliło was?! Auu...
- Hahahaha! Serio wstawaj.
- Po co?
- Bo wychodzimy na miasto!
- Lewandowski! Jeszcze raz zadrzesz mi się do słuchawki, a odwiedzę cię z siekierą!
- Też cię kocham! ;D
- To jak? Ubieraj się, bo zaraz po ciebie wbijamy - oznajmił Marco.
- Ej noo! Ja wyglądam jak zoombie!
- Nie kłam. Ty zawsze wyglądasz ślicznie :) - powiedział Reus i się rozłączył.
  Lekko się uśmiechnęłam. A tak w ogóle to dzwonili - Marco, Kuba, Łukasz, Mats i Robert :) Banda jebutembniętych ;DD No cóż... W końcu musiałam się zwlec. Udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Umalowałam się, uczesałam i ubrałam:

                         





                     Zdjęcie: śliczne, stylowo! ;)
Zeszłam na dół.
- Hej - mprzywitała mnie mama.
- Siemka - uśmiechnęłam się wlewając wodę do szklanki.
- Gdzieś sie wybierasz? - spytała.
- Na miasto. Gdzie tata?
- W pracy.
- No tak... Okej.. Ja spadam.Nie wiem, kiedy wrócę.
- Uważaj na siebie.
- Paa - wyszłam z domu.
W końcu jestem dorosła, co nie? Dlatego mama mnie nie pyta o wiele szczegółów. Kiedy wyszłam już z dala (kilka metrów xD) widziałam przyjaciół <3
- Siema!
- Heej!
''Grupowy miś'' :)
- To gdzie idziemy? - spytałam z uśmiechem.
- Lewy? - spytał Kuba ;D
- A wiec plan dnia wygląda tak - wbijamy do ogrodniczego! ;DD
- do ogrodniczego? - zdziwił się Hummi.
- Noo!
- A po co? - spytał Marco.
- No wieesz...
- spontan? - podsumował Łukasz.
- Brawo! Chociaż jedna osoba na tejk planecie mnie rozumie!
- A Ania? - spytałam.
- Ania to co innego ;D
  W końcu ruszyliśmy. Doszliśmy. Lewandowski zatrzymał sie przed wejściem. Patrząc na szyld - ''Garten'' (po niemiecku OGRODNICZY) powiedział:
- Ahh... A marzenia sie jednak spełniają - powiedział.
- Co? - spytaliśmy równo.
- W sumie... Nie wiem xD
  Weszliśmy do środka. Lewy stwierdził, że on bardzo dobrze zna sie na ogrodniczych i zaprowadził nas do alejki z widłami xD
- Kuba! Łapaj! - skierował widły w kierunku Kuby ;D
- Abygubyg!! - Kuba tyle wydusił xD
- Co?! Mów po polsku! Ewentualnie po niemiecku ;D
- Kup se mózg!
- Kupiłem!
- Gdzie?!
- Na przecenie w biedronce!
- No to chyba ci sie przeterminował!
Kłocili się, a my zboku tak się z nich nieźle zbijaliśmy  ;DD

----------------

Siema ;D <3 Dzis śmieszniejszy ;3 Mam nadzieję, że sie podoba ;*

KOMENTUJCIE ;3

sobota, 3 sierpnia 2013

1. "KROWOSŁONIOKABRĘ!"

(NARRACJA 3 - OSOBOWA)

To ten dzień. Był on długo wyczekiwany przez tę dwójkę. To dziś Kornelia dowie się, czy jej życie nigdy więcej nie będzie wyglądało tak, jak przedtem. Przemawiał przez nią stres. Na całe szczęście był przy niej on. Zawsze mogła na niego liczyć. Pociesza i podnosi na duchu. Jest idealnym przyjacielem. Kto wie? Może to przerodzi się w miłość? Czas na nią. Otwiera drzwi. Wdech, wydech i...

[*PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ*

- Nel? - wstał, kiedy zobaczył, ze opuściła gabinet lekarza.
  Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Po policzku spłynęła mu łza. Wiedział, ze nie jest dobrze.
- Przejdziemy przez to. Przejdziemy przez to razem - przytulił ją mocno do siebie. Ona nieustannie płakała. - Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Wyzdrowiejesz. Jesteś silna. Wierzę w ciebie. - pocałował ja w czoło.
- Dziękuję - wyszeptała.
- Za co?
- Za to, że jesteś, M
arco *.*
Powoli opuścili szpital. Udali się do domu Marco. Można powiedzieć, że Kornelia spędzała tam więcej czasu, niż w swoim rodzinnym domu.

*DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ*

Za pomocą Marco, Kornelia pogodziła się ze swoją chorobą. Cierpi na białaczkę. Lekarze nie podejmuję się leczeniu, ponieważ dla Nel nie ma już ratunku. Wiadomo, że umrze, ale nie wiadomo kiedy. Marco jednak cały czas jest święcie przekonany, ze jego najukochańsza przyjaciółka wyzdrowieje i, że wszystko wróci do normy.

*KORNELIA*

Tak wiem.. Jestem bardzo chora. I co? Kiedy jest przy mnie Marco zapominam o tym <3 Wszyscy wokół twierdzą, że jesteśmy razem. Nawet Ci, którzy widzą nas na co dzień. Mam na myśli nie tylko piłkarzy. Nawet moi rodzice tak twierdzą -,- Tym czasem Marco się z tego śmieje ;D Twierdzi, ze ludzie są tak strasznie 'zapracowani', że wtryniają się w czyjeś życia i piszą ich własne historie... W sumie to się z nim zgadzam. Kiedy dowiedziałam się o chorobie, on stale mnie pocieszał i był przy mnie *.* Teraz zresztą jest tak samo <3
- Wiesz co, Nel? - spytał, kiedy leżeliśmy na łące wpatrzeni w puchate obłoki.
- Hm?
- Tak się zastanawiam i doszedłem do wniosku, że musimy te chwile wykorzystać...
- Jakie chwile?
- Chwile, które możemy spędzić razem.
   Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam. Cieszę się, ze mam takiego wspaniałego przyjaciela <3
- Hej. Widzisz tamtą chmurkę? - spytał wskazując.
- Tak, a co?
- Wiesz co ona mi przypomina?
- Co?
- KROWOSŁONIOKABRĘ!
- Co? ;D
- Nie wiesz, co to KROWOSŁONIOKABRA?!
- Jakoś nie posiadam takiej wiedzy xD
- Aaaa! Toż to skandal! Ale nie martw się. Ja ci wytłumaczę ;D
- No więc słucham - oznajmiłam z uśmiechem.
- KROWOSŁONIOKABRA to skrzyżowanie krowy, słonia i czupakabry - wytłumaczył.
- Czupakabry? - zdziwiłam się.
- O Bosz... Czupakabra, kochana to taka jakby według mnie... no wiesz... Sprawdź w internecie! ;DD
Wybuchnęliśmy śmiechem xD
-------------------------
Heej, heej <3 Witam Was pierwszym rozdziałem na nowym blogu ;* Mam nadzieję, że się wam podoba :) Proszę was tylko o jedno - komentujcie, bo mnie to naprawdę motywuje ;3 Kolejny rozdział postaram się dodać jutro, bądź w poniedziałek :) Chciałabym Wam podziękować za to, ze do tej pory byliście ze mną <3 Mam nadzieję, ze nadal będziecie ♥

piątek, 2 sierpnia 2013

PROLOG

A pomyśleć, że wszystko nabrało tępa przez jedna wizytę u lekarza... I, że wszystko skończyło się przez to samo. 

----------------
Witam Was na moim najnowszym blogu :) Pierwszy rozdział postaram sie dodać już jutro ;* Blog całkowicie bedzie sie różnił od reszty moich opowiadań :) Zapraszam do zakładki 'BOHATERZY'.

BĘDZIESZ CZYTAĆ? - SKOMENTUJ! ♥